piątek, 11 grudnia 2015

Słoneczna energia

Nadeszła późna jesień.... do pracy wychodzę w środku nocy (bo jeszcze jest ciemno) i wracam w środku nocy (bo już jest ciemno)... Szaro i ponuro, próbuję znaleźć jakieś sposoby na zmotywowanie się do działania... jakiegokolwiek.
A dziś proszę! Niespodzianka! Wyszło słońce! Patrząc na moje samopoczucie i przemożną chęć do wszystkiego, wnioskuję, że alternatywne źródła energii są faktycznie niezbędne :P
Jako słońcolubne stworzenie od samego rana (albo może bardziej południa!) chodzę jak nakręcona i wszystko mnie cieszy. Zaczęło się od paczuszki, którą będę mogła nareszcie odebrać - są w niej zamówione przeze mnie ogrzewacze do rąk, które zapewnią mi odrobinę ciepła w lesie podczas zimowych wypadów. Oczywiście pobiegnę po nią lada moment, ale to za chwilę. Teraz patrzę z uwielbieniem na zdjęcie swojego dzieła... a jak powstało?

Wczoraj wieczorem podczas "porządków" nawinęły mi się pod rękę dwa niewielkie buraczki. Wyglądały naprawdę nieszczęśliwie, pomarszczone i "smutne". Wrzuciłam je do piekarnika, żeby cokolwiek z nich było, wyjęłam, niech stygną, jutro coś wymyślę.
Natchniona tym super słonecznym dniem wpadłam do domu po pracy, i natychmiast złapałam jednego z buraczków i przygotowałam z niego kokosanki!!! Pyszne!
Żeby dorzucić sobie jeszcze więcej energii pyszne kokosanki w towarzystwie jabłek spożyłam w plenerze (niestety nie w lesie, ale to nie szkodzi). Efekt cudowny!! Po rewelacyjnym "obiadku" spieszę na trening, żeby jeszcze dorzucić endorfin. Dzisiaj zdecydowanie dzień jest piękny :)



A kokosanki zrobiłam tak:
1. starłam jednego niewielkiego buraczka na małych oczkach
2. dodałam do niego około 3-4 łyżeczek odżywki białkowej naturalnej (idealna byłaby pewnie czekoladowa)
3. wsypałam około 3-4 łyżeczek wiórków kokosowych
4. wymieszałam, uformowałam kuleczki, obtoczyłam w wiórkach i włożyłam na pół godziny do lodówki...
(wszystkie składniki najlepiej "na oko" :P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz